Ta cała "zabawa" w emocje...

i rozmowy o nich... Po co nam??? Po co to Ignacemu?
Nie mogłabym po prostu sobie trochę odpuścić? Krzyknąć, gdy on krzyczy? Ukarać, gdy kopnie brata albo kolegę? Albo zapowiedzieć, że jak jeszcze raz to się powtórzy, to nie będzie mógł włączyć komputera?
A może zamiast sprawdzać, dlaczego krzyczy, rozmawiać o tym, że jest mu trudno rozstać się z kolegą, gdy tak dobrze się bawili- powinnam zirytowanym głosem powiedzieć: "Proszę się ubierać bez marudzenia! Trzeba się było bawić z kolegą wcześniej...Za pięć minut wychodzimy!".
Albo zamiast "rozumieć", że może czuć się rozczarowany, zawiedziony, albo mu smutno, czy złości się, mogłabym machnąć ręką i zająć się swoimi sprawami- przecież i tak z tego niewiele skorzysta, a ja mam wystarczająco wiele na głowie.
Po co niepełnosprawnemu dziecku rozmowy o emocjach? Czyż nie lepsze są jasne zasady, persfazja, nagrody i kary oraz "konsekwencja"?
No? Może przestańmy się oszukiwać- nie róbmy nic na siłę- rzeki kijem nie zaw…
Nie mogłabym po prostu sobie trochę odpuścić? Krzyknąć, gdy on krzyczy? Ukarać, gdy kopnie brata albo kolegę? Albo zapowiedzieć, że jak jeszcze raz to się powtórzy, to nie będzie mógł włączyć komputera?
A może zamiast sprawdzać, dlaczego krzyczy, rozmawiać o tym, że jest mu trudno rozstać się z kolegą, gdy tak dobrze się bawili- powinnam zirytowanym głosem powiedzieć: "Proszę się ubierać bez marudzenia! Trzeba się było bawić z kolegą wcześniej...Za pięć minut wychodzimy!".
Albo zamiast "rozumieć", że może czuć się rozczarowany, zawiedziony, albo mu smutno, czy złości się, mogłabym machnąć ręką i zająć się swoimi sprawami- przecież i tak z tego niewiele skorzysta, a ja mam wystarczająco wiele na głowie.
Po co niepełnosprawnemu dziecku rozmowy o emocjach? Czyż nie lepsze są jasne zasady, persfazja, nagrody i kary oraz "konsekwencja"?
No? Może przestańmy się oszukiwać- nie róbmy nic na siłę- rzeki kijem nie zaw…